LAUREACI PROZA
Przedstawiam Wam niezwykłego, polskiego żołnierza…
Pewnego razu w amerykańskiej szkole otrzymaliśmy ciekawą prace domową. Mieliśmy za zadanie w krótkiej formie pisemnej przedstawić rówieśnikom ciekawą postać. Od dwóch tygodni zafascynowana byłam Wojtkiem, żołnierzem Wojtkiem, a dokładniej, to misiem, który został żołnierzem. Tą niezwykłą postać poznałam na lekcjach w polskiej szkole. Więcej informacji zdobyłam o nim na zajęciach w Instytucie Józefa Piłsudskiego, gdzie udział w ciekawych zajęciach wzięła nasza polonijna klasa. Pracę napisałam szybko, a pani już po trzech dniach przyniosła nasze sprawdzone zadania. Nauczycielka stwierdziła, że z pracy wywiązaliśmy się wspaniale. Przedstawiliśmy piękne postacie i ich barwne historie. Każdego dnia uczniowie będą po kolei je odczytywać, aby każdy zapoznał się z opisywanymi bohaterami. Jednak dziś, oświadczyła pani, zostaną przeczytane dwie wyróżniające się prace i tu usłyszałam nazwisko kolegi i swoje. Michael został poproszony o prezentację jako pierwszy, gdyż opisywał kobietę, a kobiety jak wiadomo mają pierwszeństwo- stwierdziła pani. Kolega przedstawił nam swoją kuzynkę Karen, która zaraz po studiach wyjechała do Kenii, by w sierocińcu pracować jako wolontariuszka. Po wysłuchaniu, długo biliśmy brawa, by nagrodzić pracę kolegi i piękną postać młodej kobiety. Po chwili zaczęłam czytać swoją pracę, a brzmiała ona mniej więcej tak: „ Drogie koleżanki i koledzy, pragnę przedstawić wam Wojtka- niedźwiedzia, który został żołnierzem. Jego wojenna historia rozpoczęła się w 1942 roku na terenie obecnego Iranu, gdy konwój polskich żołnierzy zaadoptował do swego oddziału małego misia. Sierotą zaopiekowano się bardzo troskliwie i nazwano Wojtkiem. Wkrótce miś wyrósł na dużego niedźwiedzia. Wojtek stał się odskocznią od trudnej, wojennej codzienności. Uprawiał z żołnierzami zapasy, popisywał się żonglerką i co rusz dostarczał innych zabawnych sytuacji. Jednak Wojtek nie był tyko ukochaną maskotką Polaków. Przede wszystkim był żołnierzem. Otrzymał książeczkę wojskową i stopień szeregowego, żołd i swoje racje żywnościowe. Miś okazał się wspaniałym towarzyszem broni, który dzielnie wspierał kolegów podczas walki. Z żołnierzami generała Andersa przeszedł szlak bojowy od Iranu przez Syrię, Palestynę, Egipt i Włochy. Budził w żołnierzach ducha walki, stał na warcie jak każdy z nich, przenosił ciężkie ładunki, walczył ramię w ramię z polskimi żołnierzami pod Monte Cassino, zdobywał port Ankona i przełamywał fortyfikację wroga w górach. Za zasługi na polach walki awansował do stopnia kaprala. Wizerunek niedźwiedzia dźwigającego uzbrojenie artyleryjskie stał się symbolem i widniał na naszywkach mundurów i samochodów tych oddziałów. Wojtek, kapral 22 Kompanii Zaopatrzenia Artylerii zmarł w grudniu 1963 roku. Miał 22 lata, 185 cm wzrostu, około 250 kg wagi i cztery łapy”. Skończyłam czytać- rozległy się brawa, ochy i achy, ale usłyszałam również pomrukiwania wynikające z niedowierzenia. Gdy wychodziliśmy z klasy podszedł do mnie Tomy, powiedział gratuluję i szybko dodał- fantazji. Tymi gratulacjami dobił mnie! Wracałam do domu smutna, z przeświadczeniem, że źle przedstawiłam Wojtka. Mogłam powołać się na książkę o Wojtku, ale mam tylko w polskim języku. Leżałam w swoim pokoju gapiąc się w sufit. Nagle olśnienie!!! Wikipedia z języku anielskim!!! Szybko odnalazłam hasło- niedźwiedź Wojtek żołnierz, skopiowałam link i wysłałam do kolegi. Na drugi dzień przed wejściem do szkoły dogonił mnie Tomy. Gadał jak nakręcony, przepraszał i dopytywał o więcej informacji o niezwykłym polskim żołnierzu. Wspaniałomyślnie obiecałam pożyczyć mu książkę, której jeszcze nie miałam, ale wiedziałam jak ją zdobyć. Poprosiłam mamę, by pojechała do Instytutu i kupiła agielskojęzyczną pozycję „Soldier Bear” B. Dumone, którą widziałam na naszych zajęciach. Tomy nie oddał mi książki, gdyż za moim pozwoleniem przekazał ją Jacobowi, ten Albertowi, a Albert kolejnym chłopcom z klasy. Często dyskutujemy o przygodach Wojtka i polskich oddziałach walczących na frontach świata. A ja wreszcie wiem, że Wojtka przedstawiłam tak, jak na to zasługuje.
Olivia Borek kl. VII
Caɫy świat zna pierogi!
Minęɫy kolejne wakacje. Siedzę w samolocie, podziwiam chmurkową pierzynkę i wspominam lato spędzone u babci w Polsce. U babci nigdy nie jest nudno. Zawsze wracam do domu z peɫnym bagażem nowych przeżyć, doznań i … smaków. Babcia - doskonaɫa kucharka, nie tylko rozpieszcza mnie kulinarnie, ale uczy także podstaw naszej polskiej, tradycyjnej kuchni. Przebojem tego lata byɫy pierogi. Babcia przekazaɫa mi rodzinną tajemnicę na najdelikatniejsze ciasto pierogowe i nauczyɫa caɫego procesu ich tworzenia. Ja i ciocie, wymyślaɫyśmy przeróżne farsze do naszych rarytasów i prawie każdego dnia trwaɫy pierogowe uczty z udziaɫem moich polskich koleżanek, sąsiadów i przyjacióɫ. Babciną kuchnię nazwaɫam nawet “Pierogarnią” i cieszyɫam się, że na czas produkcji pierogów, babcia wyznaczaɫa mnie szefem kuchni. Pewnego razu zwierzyɫam sie babci, że marzę o tym, by nauczyć moje koleżanki z Ameryki robienia pierogów, ale trochę się wstydzę, bo one nie znają tej potrawy i może nie przypaść im do gustu. Babcia zauwazyɫa, że jest to świetny pomysɫ i zachęciɫa mnie do zaproszenia koleżanek na wspólne lepienie pierogów i pochwalenie się naszą polską, pierogową tradycją. Niech caɫy świat pozna nasze pierogi - stwierdziɫa z dumą babcia. Po powrocie do Nowego Jorku, już po pierwszym tygodniu nauki, urządziɫam “Pierogowy wieczór.” Zaprosiɫam Yoko z Korei, Kristin z Chin, Nicolette z Italii, Anna z Hiszpanii i Sophie. Sophie niedawno przyjechaɫa z Chin, byɫa bardzo wstydliwa i z nikim prawie nie rozmawiaɫa. Dziewczęta chętnie się zgodziɫy i dopytywaɫy się, co to są te “pierogi.” Byɫam jednak tajemnicza i obiecaɫam, że wszystkiego dowiedzą się w mojej kuchni. Przygotowaɫyśmy z mamą waɫki, stolnice i różne farsze. Ciasto miaɫo powstawać pod czujnym okiem mamy i moim oczywiście. Koleżanki zjawiɫy się punktualnie. Ku mojej wielkiej radości, przyszɫa również nieśmiaɫa Sophie, bo wyznaɫa mi cichutko, że uwielbia gotować. Ubraɫyśmy kolorowe fartuszki i zaczęɫam koleżankom tɫumaczyć jak się robi tajemnicze pierogi. W pewnym momencie naszą pracę przerwaɫ nagɫy krzyk Nicolette: - “ Przecież to ravioli!!!” - “Nieprawda, to są dumplings” - odpowiedziaɫa Kristin. - “Nie zgadzam się z Wami, to są empanadas!” - wykrzyknęɫa Anna. - “U mnie w domu nazywamy je mandu” - dodaɫa Yoko. W kuchni zapanowaɫa cisza, którą przerwaɫ stanowczy i gɫośny gɫos. - “Wszystkie się mylicie!!! Przecież to dim sum” - powiedziaɫa to, ta nieśmiaɫa Sophie. Patrzyɫyśmy na siebie w milczeniu i nagle wszystkie wybuchneɫyśmy śmiechem. Okazaɫo się, że caɫy świat zna pierogi. Myślę, że babcia bardzo się ucieszy.
Pola Kandybowicz kl. VII
WITAJ POLSKO! tak powitałam Cię i ja, kiedy po raz pierwszy w ubiegłym roku przyjechałam do Ciebie w odwiedziny.
Urodziłam się i mieszkam w USA, mam 15 lat, ale dopiero teraz mogłam Cię
odwiedzić. Rodzice przekazali mi język polski, polską kulturę i tradycje.
Zaszczepili we mnie zainteresowanie Toba - krajem, w którym się urodzili - i
troskę o Twoje sprawy i przyszłość. Zaszczepili we mnie dumę z polskiego
pochodzenia, a to zwiększyło moją pewność siebie. W Ameryce pewność siebie to
warunek konieczny do osiągnięcia sukcesu, rozwoju kariery, awansu. Moi rodzice
są głęboko religijni, ich wartość etyczna, styl bycia i postawa są dla mnie
przykładem i wzorcem. To dzięki nim nie wstydzę się swoich polskich korzeni -
mówię, piszę i czytam po polsku. Nie wstydzę się naszej polskiej historii -
choć miała też czarne karty. Nie wstydzę się, choć Europa rzuca w Ciebie wyzwiska
- jest mi przykro, ale zawsze mam podniesioną głowę. Cisza. … Ludzie mówią tu ciszej. Nie
słychać prawie nigdy krzyku i podniesionego głosu - śmiechu także nie, ale jak
mówi mój ojciec- czasy też chyba nie do śmiechu. Zaskoczyło mnie miłe
przywiązanie Polaków do rodziny. Ludzie naprawdę utrzymują kontakt ze swoimi
rodzinami- dziadkami, rodzeństwem itd. Opiekowanie się starszymi członkami
rodziny to coś normalnego, podczas gdy u nas w Ameryce oddaje się ich do domu
starców, bądź zapewnia się im płatną opiekę. Czy wiesz, ile godzin spędziłam w
księgarniach? Cieszę się, że wciąż ukazuje się dużo książek - jest pokaźny
wybór literatury pięknej, są biografie, tłumaczenia zagranicznych bestsellerów.
Niezwykle popularne są reportaże z egzotycznych miejsc, bowiem Polacy,
zwłaszcza młodzi - uwielbiają podróże.
WYRÓŻNIENIA PROZA Pamiętam jakby to było wczoraj Wakacje spędzałam w Polsce w małej wiosce – Nagłowice. Zbliżał się koniec wakacji i wszystkie dzieci wykorzystywały każdą wolną chwilę, aby pobyć razem. Tak jak codziennie pojechałam z przyjaciółmi na boisko. Rozmawialiśmy o życiu i nie mogliśmy uwierzyć, że te wakacje tak szybko zleciały. Po pewnym czasie zrobiliśmy się bardzo głodni. Chcieliśmy coś kupić do jedzenia, ale niestety nikt nie miał pieniędzy. Postanowiliśmy wkraść się w winogrona, które rosły na podwórku u pewnej starszej pani. Gdy sprawdziliśmy, że nikogo nie było w pobliżu, przeskoczyliśmy przez płot i zaczęliśmy zrywać winogrona. Nagle mój kolega zauważył policję na końcu drogi. Przeskoczyliśmy przez płot, wsiedliśmy na rowery i zaczęliśmy uciekać. Nigdy w życiu nie jechałam tak szybko na rowerze. W końcu w ukryciu zjedliśmy te winogrona. Wiem, że nie powinno się kraść, ale dzięki tej przygodzie na zawsze zapamiętam słodki smak winogron zmieszany z dużą dawka adrenaliny. Maya Heichel kl. VIII
|
Home > Konkursy > Konkurs - XXXIV Międzynarodowy Konkurs Literackiej Twórczości Dzieci i Młodzieży im. W. Chotomskiej >